Kot Schrodingera a architektura korporacyjna

Kategoria II

Początek XX wieku, to okres kiedy naukowcy zrozumieli, że do opisania zjawisk zachodzących wewnątrz atomu nie da się zastosować klasycznej fizyki newtonowskiej (takiej, której uczą obecnie w gimnazjum/szkole średniej)P. Okazało się bowiem, że zdarzenia wewnątrz atomu zachodziły tak szybko, że nie można było ustalić, gdzie w danym momencie znajdują się cząstki. W 1935 roku austriacki fizyk Erwin Schrodinger opisał tą sytuację posługując się eksperymentem myślowym. W ramach tego eksperymentu zamknął on kota w pudełku, w którym umieszczony był również pojemnik z trującym gazem. Okazuje się, że zgodnie z prawami fizyki nieklasycznej (czyli kwantowej) ten kot może być jednocześnie martwy i żywy. Tyle słowem wprowadzenia. A co wspólnego ten kot ma wspólnego z architekturą korporacyjną?

Istotne w tej opowieści jest stwierdzenie, że klasyczne prawa fizyki przestają wystarczyć do wytłumaczenia określonych zjawisk, które faktycznie zachodzą. Ale dzieją  się one tak szybko, że nie można ustalić, gdzie w danym momencie znajdują się dane cząstki.

Wydaje mi się, że można tą obserwację odnieść do dzisiejszych organizacji. Zmieniają się one obecnie tak szybko, że de-facto nie jesteśmy w stanie określić, w jakim stanie tak na prawdę się one znajdują (co było fundamentem w klasycznym ujęciu architektonicznym –  opiszmy stan “as-is”, opiszmy stan “to-be”, zaplanujmy przejście – a teraz tego się nie da zrobić, bo organizacja jest jednocześnie i trochę stara i trochę nowa)…

Dlatego być może potrzeba zupełnie nowego spojrzenia / aparatu pojęciowego do tak funkcjonujących przedsiębiorstw (celo wspominam o jednostkach komercyjnych, bo takie tempo zmian i taka nieoznaczoność nie dotyczy urzędów).

Uwaga: Ilustracja niniejszego wpisu jest fragmentem książki J. Gribbina pt.: “Skąd wziął się kot Schrodingera. Geniusz z Wiednia i kwantowa rewolucja”. Została ona wydana przez Wydawnictwo Prószyński Media w roku 2014. Serdecznie ją polecam (uważam bowiem, że architekci muszą bowiem czytać nie tylko książki o UMLu ;)).