Co wspólnego mają serial Pitbull oraz wdrażanie architektury korporacyjnej?

Kategoria II

Ten wpis pozwolę sobie rozpocząć od opisu jednej z kapitalnych scen, która miała miejsce w 6 odcinku polskiego serialu Pitbull (sezon 2, scena zaczyna się w 6:45 minucie filmu). Film ten został nakręcony parę lat temu na zlecenie TVP przez Patryka Vegę. W scenie tej, na zebraniu policjantów naczelnik Błaszczyk oznajmia, że komenda stołeczna w Warszawie przystąpiła właśnie do programu ISO 9001 dzięki czemu stanie się policją XXI wieku. Ze słów naczelnika wynika, że będzie to policja, która zajmuje się wytwarzaniem produktu pt. bezpieczeństwo publiczne, który będzie na najwyższym poziomie jakości.

Dalej mówi on „przekonacie się, że w policji nastąpiła zupełnie nowa jakość”. Po czym przekazuje on swoim podwładnym zieloną teczkę, w której mieści się (jak się domyślam) opis procedur ISO. Niestety, jest to dokumentacja w jednym egzemplarzu, bo skończył się przydział papieru, a nowy będzie za miesiąc… Zgromadzeni policjanci słuchają w milczeniu… nikt nie chce wchodzić w polemikę z przełożonym (tym bardziej, że pracują przecież w służbach mundurowych, gdzie z decyzją przełożonego się nie polemizuje, a wykonuje).

Rysunek 1. Kadr z serialu Pitbull
Źródło: TVP

Dlaczego o tym piszę na tym serwisie? Niestety, nasunęło mi się tutaj skojarzenie z podejściem do wdrażania architektury korporacyjnej (ale nie tylko architektury – w to miejsce można wpisać: zarządzanie portfelem programów, podejście agile, zarządzanie ryzykiem…) w kilku polskich organizacji. Odgórnie zapada decyzja, żeby zacząć stosować daną koncepcję. Przychodzą konsultanci z zewnątrz, którzy coś proponują (bardzo często jest to mocno oderwane od realiów danej organizacji). Następnie kierownictwo oznajmia swoim podwładnym, mniej więcej takim tonem i w taki sam sposób jak komendant Błaszczyk, że nadchodzą nowe, wspaniałe czasy, bo będziemy stosować architekturę korporacyjną (lub odpowiednio inne podejście). Niestety nie ma do tego właściwych narzędzi, nie ma pieniędzy na realizację dodatkowych prac, no ale…. będzie dobrze. Bo musi być dobrze….

Nikt ze zgromadzonych na analogicznym zebraniu u siebie w organizacji nie chce się odezwać i wejść w polemikę z przełożonym – myślami będąc przy swoich bieżących, przyziemnych sprawach (typu: nie działają mechanizmy integracji na ESB, kolejny projekt się położył bo były źle zebrane wymagania początkowe i teraz trzeba go ratować, biznes po raz trzeci zmienił koncepcję podejścia do wdrożenia systemu…). Każdy przyjmuje zasadę – poczekamy, przeczekamy…. Nie takie rzeczy my tutaj już widzieliśmy.

Wydaje mi się, że takie wdrażanie jakiegokolwiek podejścia jest z góry skazane na porażkę – no chyba, że chcemy mieć atrapę (tj. dyplom ISO na ścianie  czy też dokumentację procedur architektonicznych na półce). Wydaje mi się, że przede wszystkim brakuje przy takich próbach wdrożenia “na siłę” dwóch rzeczy – osadzenia tych prac w rzeczywistych potrzebach i sytuacji organizacji oraz świadomości u decydentów, że jest to dodatkowy wysiłek dla wdrażających, że samo się to nie wdroży… Dlatego pomyślmy najpierw o zdolnościach realizacyjnych danej organizacji (bo samo się nic nie zrobi) i “nie palmy” słusznej koncepcji (bo cały czas uważam podejście architektoniczne za właściwe) siłową próbą jej wdrożenia.

Co więcej, wdrażanie architektury korporacyjnej (ale także i jakiejkolwiek innej koncepcji) nie może być tylko podyktowane chwilową modą (na zasadzie wszyscy wdrażamy, wdróżmy to i my). Podjęcie takiej decyzji powinno być świadome, poprzedzone rzetelną analizą, która obejmie wspomnianą wcześniej ocenę potencjału realizacyjnego organizacji i umożliwi opracowanie realistycznego harmonogramu wdrożeniowego.